- Który raz jest Pan w Lublinie?
- Trzeci albo czwarty. Czuję niedosyt tego miasta, bo zawsze jestem tu na krótko, zaledwie kilka godzin.
- Wrażenia?
- Lublin ma wiele ukrytych skarbów. Idziecie w dobrym kierunku, wasz rozwój jest przesądzony.
- Rozwijamy się, ale czy nie zbyt wolno?
- Nie bądźmy niecierpliwi. Dlaczego oczekujemy, że wszystko zmieni się jak za dotknięciem magicznej różyczki w kilka lat. Takiej szansy na rozwój, jak po wejściu do Unii Europejskiej, Polska nie miała nigdy w historii. Proces ten musi jednak trochę potrwać. Cierpliwości.
- Teraz będzie nas Pan odwiedzał częściej?
- Zgadza się. Chcę otworzyć w Lublinie filię mojego biura poselskiego. Myślę, że to może być owocna współpraca. Nie będę prowadził regularnych dyżurów, ale wszystkie sprawy będzie można zgłaszać posłance Magdalenie Gąsior-Marek (PO ? przyp. red.) do jej biura przy ul. 3 maja. Ona będzie mi referować problemy.
- A kiedy będzie można spotkać się z Panem?
- Będę przyjeżdżał, gdy będzie taka konieczność. Wszystko przez natłok obowiązków związanych z pracą w parlamencie europejskim.
- Co o Pana pracy w tej instytucji myśli słynny tata?
- Był przeciwny mojemu kandydowaniu do europarlamentu. Mówił, że to dla mnie za wcześnie. Postawiłem się i w końcu dopiąłem swego. Ojciec powoli przekonuje się do tego, co robię.
- Daje rady, coś podpowiada, krytykuje?
- Rzadko się widujemy. Jeśli już rozmawiamy i schodzimy na tematy polityczne, to na zasadzie burzy mózgów, jak równy z równym.
- A czym w wolnym czasie zajmuje się europoseł Jarosław Wałęsa?
- Niczym. Nie mam wolnego czasu. Dziś rano byłem w Hadze, przed południem w Warszawie, teraz jestem w Lublinie, wieczorem jadę znowu do Warszawy, po to, by noc spędzić we własnym łóżku w Gdańsku.
Źródło:
Jarosław Wałęsa w Lublinie (wywiad)
http://www.mmlublin.pl/